czwartek, 26 maja 2011

Dystrykt 9



„Dystrykt  9“ swego czasu był dość popularny w kręgach znawców sci-fi, jako, że ja do nich nie należę i jest to film całkowicie nie z mojej bajki, kojarzyłam go jedynie z plakatu, do czego mam skłonność. Traf chciał, że po zdanych, w końcu, maturach, znalazłam się u koleżanki, która zaproponowała seans z owym filmem. Tak oto znajduję się w tym miejscu, i opisuję projekt, po który raczej bym nie sięgnęła z własnej, nieprzymuszonej woli.
Film jest kolejnym z serii tych, jak nasz ludzki gatunek obcuje z przybyszami z innej planety. Historia jest nadzwyczaj prosta: kosmitom psuje się statek, zmuszeni zostać na Ziemi, grasują po stolicy RPA. Rząd postanawia stworzyć dla nich specjalny, oddzielny, zagrodzony obszar, gdzie żyją w niedopuszczalnych warunkach. Po 20 latach władze miasta decydują się jednak na przenieść ich z dala od miasta, co wiąże się z eksmisją. Byłby tutaj szczęśliwy, dla ludzi oczywiście, koniec, jednak dzieje się coś tak nie spodziewanego, jak to, że dowodzący akcją przenoszenia obcych, powoli sam staje się jednym z nich, za sprawą specjalnej cieczy. To po, której stanął ostatecznie stronie zostawiam w tajemnicy.
    Zacznę od efektów specjalnych, w żadnym innym filmie autorzy nie mają takiego pola popisu. Tutaj wszystko co nie możliwe staje się realne, wręcz przyziemne. Kosmici traktowani jak niechciane intruzy, a przede wszystkim wielki, okrągły spodek kosmiczny nad wieżowcami i aglomeracją miejską. Sam wygląd krewetek nie powalił mnie na kolana, jedynie niezliczona ilość macek/nóżek/czułek, którymi wiecznie poruszały dodawały im realizmu. Po za tym mówiły, jak my, załatwiały potrzeby jak my, wychowywały dzieci jak my. Mocno naciągane, jak cały ten gatunek w sumie, ale mogli przecież do dopracować bym uwierzyła, że to się mogło zdarzyć. Jeśli chodzi o aktorstwo skupię się na głównym bohaterze, mianowicie Wikusie, aktor, który podjął się tej roli to świeżak na wielkim ekranie, dlatego zachwyciło mnie z jaką lekkością ukazał wszystkie emocję, towarzyszące jego przemianie.
    Do mnie najbardziej oczywiście trafia przekaz filmu, który w ogólnym rozliczeniu, ukazuje człowieka jako istotę bez skrupułów, która za dobra materialne, jest w stanie wyrzec się praw człowieka, o innych istotach nie wspominając. Ludzie są głównie nastawieni na zysk i gdy w grę wchodzi pieniądz żadne wartości się nie liczą. To bardzo pesymistyczna wizja naszego społeczeństwa, obawiam się jednak, że jest w tym ziarnko prawdy, że wielkie koncerny, już dawno zapomniały o idei, skupiając się profitach. W tym przypadku świetnie sprawdza się powiedzenie „conversation, not conforntation.“, które kolejny raz nie jest przestrzegane, gdyby tylko ludzie potraktowali kosmitów jako równych partnerów, nikt by nie stracił, to właśnie chcą przekazać twórcy.
 Ja osobiście, bardzo polubiłam krewetkowe istotki i zdecydowanie byłam po ich stronie w tej wojnie, jednakże oto chyba chodziło twórcom filmu. Dla mnie jako laika filmów tego pokroju uważam to za udaną produkcję, o ciekawej tematyce, może nie zbyt szczegółowo dopracowaną wizualną stroną, ale wartą obejrzenia nie tylko dla miłośników filmów o przyszłości,czy tych niemożliwych i nierealnych. Co najważniejsze nie nudziłam się na scenach, bijatyk, przepychanek, gonitw i strzelanin, co mi się często zdarza na filmach tego typu.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...